Szpic na „Boo”? Dlaczego mówimy „NIE”
Cześć!
Ile razy zdarzyło Ci się, że klient wchodzi do salonu ze zdjęciem słynnego pieska Boo i mówi: „Poproszę tak samo, na króciutko”? To moment, w którym nam, groomerom, powinna zapalić się czerwona lampka.
Dzisiaj porozmawiamy o tym, dlaczego maszynka i korpus szpica to najgorsze możliwe połączenie i jak wytłumaczyć to klientowi, żeby wyszedł z salonu zadowolony, a nie obrażony.
Maszynka to wróg numer jeden (z małymi wyjątkami)
Zacznijmy od fundamentów. Szpic miniaturowy to rasa o podwójnej szacie – mamy tu gęsty podszerstek i włos okrywowy. W teorii tej rasy w ogóle nie dotykamy maszynką na korpusie.
Dlaczego? Bo konsekwencje mogą być opłakane. Zgolenie szpica to ryzyko zatrzymania wzrostu włosa, zmiany jego struktury na „watowatą”, a w najgorszym wypadku – wywołania Alopecji X (zapalenia skóry i trwałego wyłysienia). Klient może myśleć, że psu będzie chłodniej, ale Ty wiesz, że sierść pełni funkcję termoregulacyjną.
Gdzie maszynka jest OK?
- Podeszwy łapek: Tu jak najbardziej – strzyżemy między opuszkami (np. ostrzem 40), żeby łapka była czysta i nie zbierała brudu.
- Sanitariaty: Delikatnie, ewentualnie „w powietrzu”, bez dotykania skóry.
Nie bój się być nauczycielem
Kiedy klient prosi o fryzurę „na misia” przy samej skórze, musisz wcielić się w rolę edukatora. Jeśli zrobisz to, o co prosi, a pies wyłysieje, odpowiedzialność (i koszty leczenia) spadną na Ciebie.
Wytłumacz, że bezpieczny grooming to modelowanie nożyczkami, a nie golenie. Klient, któremu uświadomisz zagrożenie, często będzie Ci wdzięczny, że uratowałaś go przed błędem.
Co zamiast „Boo”?
Zamiast golić, proponujemy „chodzącego pomponika” – efekt uzyskiwany wyłącznie nożyczkami. Skracamy tylko to, co wystaje, nadając psu kulisty kształt, ale zachowując naturalną strukturę włosa i jego ochronne właściwości.
Chcesz wiedzieć, jak rozmawiać z trudnym klientem i jak bezpiecznie modelować szpice? Więcej o psychologii pracy i technikach cięcia znajdziesz w naszych materiałach szkoleniowych!